Obserwatorzy

czwartek, 9 października 2014

kreatywnie wbrew wszystkiemu

"Pozbierać się jest dziesięć razy trudniej, niż rozsypać."
 Suzanne Collins

Wbrew wszystkim i wszystkiemu wciąż próbuję. Chcę za wszelką cenę. Trudno ułożyć milion rozsypanych kawałeczków. Czasem wydaje się, że widać jakieś światełko, że może teraz już będzie dobrze, bo jakże to tak- ile można obrywać od życia, ale wciąż boję się wypowiedzieć głośno- "będzie dobrze".
Chwilami czuję taki maleńki, nieśmiały zryw, gdy chce mi się coś w ogóle chcieć. Wpadam wtedy w wir kreatywności. Nie ma granicy między dniem i nocą... nie zadręczam się, po prostu nie myślę!
Takie kreatywne dni miałam przed odejściem Kuby. Zamiast zdjęć moich prac był wpis o Niej.
Dziś nieśmiało się pochwalę...
ogarnęła mnie mania dekupażowania ;) po długiej, długiej przerwie zachciało mi się wrócić do butelczyn
pierwsza - już gotowa, polakierowana

zauroczył mnie dwuskładnikowy krak:) oto moje pierwsze próby, dotychczas robiłam tylko spękania jednoskładnikowe

 tu zamiast porporiny cień do powiek :D butelka nie jest dokończona- zostanie polakierowana (kupiłam już werniks szklący, bo bardzo mi się podoba efekt jaki daje)

kolejna praca to duża butla po Whisky, ale ja w ubiegłym roku dostałam ją z likierem malinowym domowej roboty, gdy byłam chora.
Podoba mi się motyw winogron a kształt tej butli świetnie do nich pasuje.
z jednej strony butelka jest gładka, nakleiłam duże winogrona
z drugiej strony ma takie ładne wgłębienie, jak piwniczne okienko :) bardzo mi się to spodobało.
Początkowo było tylko pomalowane- brakowało tam wykończenia. W końcu, metodą prób i błędów, zrobiłam napis.
Napis- grafikę znalazłam w necie, do kartki A4 przykleiłam taśmą klejącą jedną warstwę serwetki papierowej ecru (mały kawałek) i wydrukowałam. Drukarka zniosła dzielnie mój pomysł :)



a tutaj widać pięknie delikatne spękania
jeszcze korek, lakier, jakiś sznureczek i gotowe!

przy okazji pochwalę się kolejnym wianuszkiem jaki zrobiłam:) uwielbiam wianuszki!
ten, to efekt mozolnej dłubaniny (dosłownie- bo obrywałam palcem delikatne gałązki), wykonany jest z 3 paczek zatrwianu szerokolistnego, kupionego w hurtowni kwiatów za kilka złotych


i na koniec gratka dla kreatywnych :)
nieczęsto tam bywam, ale wstąpiłam do Jysk i trafiłam na przecenę dużych drewnianych, leciutkich (balsa?) serc.Są piękne, kosztowały 15zł, przecenione są na 5 zł! Do dekupażu i innych pomysłów idealne! Ja zakupiłam aż trzy. Niech będą "na zaś" i czekają na pomysł :)
serducha mają aż 17 cm!!! i wprost wołają z kosza- weź mnie :)
z drugiej strony mają ciekawe ozdobne blaszki, też fajne, ale np. do dekupażu wystarczy odkręcić dwie maleńkie śrubki i ozdóbki się pozbędziemy :)
i już naprawdę na koniec- zrobię reklamę sklepowi, do którego prawie nie zaglądam. Tak się stało, że wracając od dentysty, musiałam gdzieś kupić chlebek... W pobliżu było Tesco. Z babskiej ciekawości "rzuciłam okiem" po półkach a tam.... cud miód wino! Co tam wino. Jakie butelki!!! Za jedyne 12,50 zł!!
A przy kasie okazało się, że jest na nie zniżka i zapłaciłam chyba 11 zł. A butelki mam i to aż dwie. I chyba znowu pojadę i kupię haha. Moja wątroba, a raczej woreczek żółciowy wina nie tolerują, ale jaki to problem? Wypić ktoś zawsze wypije :)
a butelki wyglądają tak
http://www.wine-jar.co.uk/wp-content/uploads/2014/07/image3.jpg
patrząc z boku, są spłaszczone, wprost cudne!
Kto ozdabia butelki niech szybciutko szuka Tesco :)

i to by było na tyle!
Spokojnej nocy życzę wszystkim!






niedziela, 5 października 2014

Kubunia odeszła....

 miał to być post o nawrocie mojej kreatywności, o nowych pracach... już przygotowałam zdjęcia....
i nagle z chwili na chwilę Kuba zaczęła słabnąć... wszystko stało się nieważne... wiadomym było, że nadszedł TEN CZAS. Okropnie smutny czas. Nieuchronny!



 Kubunia (którą po urodzeniu weterynarz uznał za chłopca-stąd imię Kuba), przeżyła z nami prawie 17 i pół roku. Dziś spoczęła w ogrodzie, obok swojej mamy Zuni.

ten krótki wpis poniżej opublikowałam dziś na szybko, pod wpływem emocji, reszta jest uzupełnieniem...
Kubunia odeszła za TM dziś w nocy... cichutko, by nie budzić swym odejściem pozostałych futerek..., od rana wyobrażam sobie jak przechodzi przez TM i biegnie do Zuni- swojej mamy a zaraz potem siada na kolanach u mojej mamy a tata ją przytula i głaszcze... a ona mruczy, mruczy, mruczy.... tylko tyle jestem w stanie napisać teraz..., uzupełnię ten post później- gdy Kubunia już spocznie obok swojej mamuni :( 
Kocham Cię Kubeczku! Śpij spokojnie!!! 

 ta piosenka dla Ciebie Kubuniu i dla Zuni, Maurycego, Magnuska... i dla Mamy i Taty....
 wszyscy odchodzą ode mnie...... :( 


"Gdzieś nad tęczą wysoko 
Są marzenia o których marzyłeś kiedyś w kołysankach 
Gdzieś nad tęczą, latają niebieskie ptaki 
I marzenia o których marzyłeś, 
marzenia naprawdę się spełniają
Któregoś dnia poproszę gwiazdy, 
Bym obudził się tam, gdzie chmury będą już daleko za mną
 Tam, gdzie problemy rozpływają się jak cytrynowe cukierki 
Wysoko ponad kominami 
Tam mnie znajdziesz 
Gdzieś nad tęczą latają niebieskie ptaki 
I marzenia, na które się odważyłeś,
 więc czemu, och czemu nie mogę i ja? 

 
Click to play this Smilebox slideshow
Create your own slideshow - Powered by Smilebox
Make your own free digital slideshow


sobota, 4 października 2014

każde życie za krótkie...

smutno mi dziś bardzo... od jakiegoś czasu Kubuś traci siły, widać, po niej starość i niemoc. Nie skarży się, nie płacze... po prostu czeka na nieuchronne :( W maju cieszyłam się, że doczekała 17 lat! Wiem- to ładny wiek dla kota, ale przecież w każdej chwili chciałoby się jeszcze.... odrobinkę, nie teraz... Los mnie kopie z każdej strony... teraz jeszcze odchodzi Kubunia... do każdego kto tu zajrzy - proszę, prześlij jej ciepłe myśli, by mogła odejść cichutko.... bez bólu... niech po prostu sobie zaśnie...
tu na zdjęciu - jeszcze nie tak dawno, była pełną życia 17-latką

piątek, 26 września 2014

jeszcze jeden ślub ecru

wracam do ostatniego ślubu... tyle minęło czasu, wakacje minęły a ja dopiero teraz wrzucam fotki. Kłopotów zamiast ubywać to znowu przybyło, więc komputer odszedł w kąt na dłuższy czas.
Co mogę napisać o tej dekoracji? Pracy było niemało i troszkę zawiodłam się licząc, że ludzie uszanują mój trud. niestety tiule, płatki róż i świeczniki przy ławkach to wyzwanie, podczas gdy goście gnają do ławek nie patrząc w co depczą :( Nie wspomnę o wychodzeniu z ławek na koniec ślubu- wtedy skopane jest wszystko ;D a może tylko ten jeden raz tak się trafiło? choć słyszałam juz historie, kiedy to goście wchodzili do ławek od strony zamkniętej tiulami alejki. Może to norma, że w takich sytuacjach nie myśli się o przyziemnych sprawach?
ale co było to było:)
Panna Młoda wyglądała uroczo! co ja poradzę, że rude PM mają szczególny wdzięk:D

przygotowania zaczęły się w domu, od prasowania wielu, wielu metrów tiulu..... i pomocy niezawodnego Miszki :D
 aż się kotu zasnęło....

a potem do późnych godzin nocnych układanie, strojenie, przypinanie itp.itd.
















 



czwartek, 21 sierpnia 2014

tym razem biały z ecru...

w sierpniu układałam bukiety z okazji odpustu parafialnego. Pierwszy raz mogłam poszaleć, nie ograniczając się cenowo, ufff :) wybrałam kolor biały i ecru. I nowe donice! Zakochałam się w Lameli!!! Uwielbiam je!
Bukiet przed ołtarzem (na podłodze, w dwóch donicach) odgapiony z Artfleur..
Uwielbiam szczególnie te wielkie donice ustawione po bokach. Cudnie układa się w nich bukiety, choć obciążone wodą i gąbkami oazis są nie do ruszenia. Trzeba dobrze przemyśleć ustawienie, kiedy są jeszcze puste :)
użyty materiał: gladiole, lilie Casablanca, gerbery mini, gerbery normal, eustomy, molucella, gipsówka, ruskus, fatsja, eukaliptus, bluszcz, salal, cykas




 

 

 
te wielkie donice wprost uwielbiam :D




i jeszcze z tego co zostało kwiaty na grób Rodziców



 

w następnej odsłonie - stroimy na ślub!
przygotowania...


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...