Po prostu zrobiło się ładnie, czysto i biało. Śnieg w mojej okolicy ma to szczęście, że dopóki sam nie stopnieje, będzie leżał bielutki i nic go nie przykurzy ;) nie to co w wielkim mieście.
Tak więc mamy pięknie za oknami. Pies szaleje w śniegu, ale koty wolą wygrzewać się przy kaloryferach. Szczytem ich rozrywki jest leżenie na parapecie i obserwowanie ptaszków dokarmianych na drzewach w ogrodzie.
Za to wczoraj pogoda spłatała nam wszystkim psikusa.
Było kilka minut po g.22
Dokończałam szydełkowy kocyk, z dwoma kotami na kolanach, trzecim na poręczy fotela. Nagle rozległ się taki grzmot, że w sekundę wszystkie koty były schowane pod kanapami. Nie od razu skojarzyłam co się dzieje, myślałam że to w filmie... Po kolejnym grzmocie, wyglądam za okno a tam... burza! Burza w lutym!!! Grzmoty, błyskawice! Dla mnie szok. No, żebym w lutym musiała bać się burzy to już lekka przesada. Po burzy nadeszła silna wichura i sypnęło śniegiem.
a tak wygląda zimowy ogród i zimowy Bobciu







do następnego posta!
kolejny już wkrótce- będzie w końcu o kocyku z granny squares!