Wybrałam się wieczorem na codzienny spacerek z Bobkiem. Szalał z radości, jak to mały kundelek... co chwila przystanek, bo już coś tędy szło i siknęło, więc trzeba postać, powąchać, poryć nosem i na koniec poprawić swoim siknięciem :))) Tylko ja nie pomyślałam, jaki mróz na dworze, brrrr... Po kilkunastu metrach poczułam, że zaraz ręka ze smyczą mi odpadnie. Następny w kolejce był nos, który aż dziwne, że mi nie odpadł. Całe szczęście Bobek nie jest wymagający, nie chodzi na długie spacery - sam zawraca codziennie w tym samym miejscu. Nie to co Magnus, spacery z nim to było codziennie kilka kilometrów.
Na dworze było już minus 13 stopni!!! W nocy chyba doszło do -20!
Efekt spacerku był taki-szybka, gorąca kąpiel i do łóżka, a od 5 rano zaczęło się - dreszcze, z nosa cieknie jak z kranu, bleee... pewnie na trochę mnie położy do łóżeczka. Pech, że akurat wczoraj odjechał brat, który dobrowolnie i chętnie zabierał Bobka na spacerki...
wczoraj do południa- nadprogramowy spacer Bobka z moim bratem, który wybrał się fotografować zimowy krajobraz
...a mnie się marzy wiosna i moje ulubione kwiaty...
z niecierpliwością czekam na ciepełko i słoneczko :)
pozdrawiam
Amisza
niestety ja też kaszlę kicham i prycham, całe szczęście że zwierzyniec sam się wyprowadza,jeszcze chwilkę i będzie wiosna,zdrówka życze.pozdrowionka
OdpowiedzUsuńTaki mały a taki wymagający :-)))
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę !
dziękuję bardzo! Tobie też zdrówka życzę Kwiaciarenko :))
OdpowiedzUsuńwstałam zrobić sobie jedzonko, nakarmić futra i wracam do łóżka, niestety pojawiła sie gorączka wrrr... Mama zawsze żartowała, że dla mnie jako najmłodszej nie starczyło odpornosci, Rodzice i brat nigdy nie łapali przeziębień itp. Wszyscy zimą w krótkich rękawach, żadnych szalików... tylko ja wciąż z byle powodu kicham ;) pozdrawiam Was!