Już wiadomo. Badania potwierdziły domysły. Mamy cukrzycę :(
Pielęgniarka ze mnie żadna a tu nagle muszę robić zastrzyki. Nigdzie nie mogę się ruszyć, bo insulina co 12 godzin i pilnowanie by zjadł pół godziny wcześniej. Pozostaje więc tylko krótki wypad, nie ma mowy o wyjeździe, bo nikt mnie nie zastąpi. Potwornie boję się zastrzyków, a co dopiero kłucia kota! Nie wiem jak to robię, wstrzymuję oddech i łapię powietrze po wszystkim. Nie wyobrażam sobie takiej przyszłości. codziennie przez lata? I jeszcze sprawdzanie moczu! Jak mam to zrobić, kiedy kot nie chce sikać w towarzystwie? Nie mogę czuwać 24 godziny przy kuwecie.
Wiem, że Misza był idealnym kandydatem na cukrzyka- wykastrowany kot z nadwagą, 6,5 roku. Przeglądam fora na ten temat, podczytuję... a może zagląda tu ktoś z podobnym problemem? Chętnie nawiążę kontakt z kimś doświadczonym codzienną opieką nad kotem cukrzykiem.
Znasz forum miau ?
OdpowiedzUsuńTutaj jest podforum o kotach cukrzycowych i nerkowych.
https://forum.miau.pl/viewforum.php?f=36
Kiedyś u Misi po badaniu wykazało cukrzycę,
po miesiącu podawania insuliny znikła.
Złe badamia czy co ?
Pomogły dziewczyny
z tego wątku http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=36&t=152554
o raju wspolczuję :((
OdpowiedzUsuńdzięki dziewczyny! Dziekuję za linki, podczytuję te wątki na forum, ale sama nie wiem co mysleć, niektore opinie są rozbieżne z zaleceniami weta :(
OdpowiedzUsuńBiedne kocisko :( Wiem, co czujesz, bo ja tak samo kocham moja Atuśkę. Będę trzymać kciuki za Miszkę. Może akurat za jakiś czas wszystko sie poprawi. Pozdrawiam Was ciepło
OdpowiedzUsuń