Dzień jak każdy inny. Tego dnia pojawiłam się na świecie. W pamięci zostało mi wiele moich urodzin, gości, prezentów. Które najbardziej utkwiły we mnie? Chyba notatnik. Tak, zwykły notatnik w zielonej plastikowej oprawie. Tata dostał go w pracy a moje dziecięce serce oszalało na jego punkcie. Tak bardzo chciałam, by był mój. Okładkę od niego mam do dziś. Był zwykły, z miejscem do schowania długopisu, notesem i kieszonkami na zapisane kartki. Dziś nikt na niego nawet by nie spojrzał. Badziewie, ale w czasach gdy zeszyty były bure, byle jakie- taki notatnik to było cudo! Przynajmniej w moich oczach. Musiał i tata zauważyć iskierki w moich oczach, bo gdy 27 lutego rano wychodził do pracy, zostawił mi pod poduszką prezent. Notatnik był mój:))) Nie pamiętam nic z tamtych urodzin, ten jeden prezent uszczęśliwił mnie zupełnie!
Mam w pamięci inne urodziny. Babcię, która przynosila mi zawsze cyklameny lub azalie. Sweterek, który mama robiła na drutach, kiedy ja już spałam, by był niespodzianką dla mnie.
Jakieś torty, dzieci od sąsiadów.
To z dzieciństwa. Te z wczesnej młodości jakoś rozmyły mi się w pamięci. Pamiętam pierwsze urodziny, które wyprawiałam "na swoim" pierwszym mieszkaniu i to najbliżsi byli moimi gośćmi.
Urodziny po śmierci Taty. Prezenty od Mamy- zawsze jakis drobiazg, moje ulubione perfumy, kwiaty.
A dziś? Urodziny pachną inaczej...
Dziś spojrzałam na tę datę zupełnie inaczej.
Jak to było, gdy miałam się urodzić?
Czy Mama bała się porodu? Nie było jeszcze usg, a wcześniej miała problemy z ciążą i urodzeniem brata. Co czuła? Nie zdążyłam Jej o to zapytać. W rodzinie często opowiadano jak to brat 4,5-letni, na wieść,że będzie miał rodzeństwo, zażyczył sobie siostrę i to tylko o takim imieniu!
Rodzice sami nie wiedząc co się urodzi, próbowali go jakoś przekonać (na wszelki wypadek) do braciszka. No cóż... nie udało się. Poinormował ich, że ewentualnego chłopaka... przerobi na mielone;) Ma być siostra i już. No i ma siostrę. Teraz, czasami żartujemy, że sobie tak wybrał, a niech się ze mna męczy;))))
Mija już 27 lutego, dzień kolejnych urodzin. Urodzin bardzo innych od poprzednich. Oddałabym wszystkie prezenty, by móc porozmawiać z Bliskimi, zapytać o to wszystko o co nie zapytałam...
Powiedzieć to czego nie zdążyłam...
Pytajcie swoich bliskich o wszystko, mówcie swoim dzieciom, by zapamiętały o was jak najwięcej.
Nadejdzie taki dzień, że każdy zapragnie wiedzieć o bliskich jak najwięcej. Może za 40, 50, 60 lat. Ale nadejdzie. Oby nie było za późno. Oby było kogo zapytać. Ja nie mam nikogo takiego. Został mi tylko brat. Jako starszy o 4,5 roku, pamięta trochę więcej niż ja, lecz są pytania, na które nam już nikt nie udzieli odpowiedzi...
Czytam Twoj wpis i prawie becze...ścisnęło mnie a przyszlam tu z zamiarem życzenia Tobie wszystkiego co najlepsze...I tego Ci życzę,życzę Ci również spokoju ducha,i tego by brat był dla Ciebie oparciem...A rodzice-oni napewno wiedzieli jak mocno ich kochasz...Tego jestem w 100% pewna..100 lat kochana!
OdpowiedzUsuńAmiszko- ściskam Cię gorąco i cichutko śpiewam ...100 lat.... Domyślam sie, że to Twoje pierwsze urodziny bez Mamy? Nie smuć się, Ona z pewnością chciałaby Cie pocieszyć, więc... nie smuć się :))
OdpowiedzUsuńdziękuję kochane! za życzenia i za słowa pocieszenia. Cóż, staram się jak mogę, ale nawet słońce jakieś zapłakane...
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego ,zdrówka przede wszystkim życzę :-)))
OdpowiedzUsuń