Obserwatorzy
sobota, 24 listopada 2012
leśne kotki
O tym, że wśród dwunożnych jest wiele wrednoty chyba nikomu nie trzeba wspominać...
Jakiś czas temu wracając do domu miałam przymusowy postój niedaleko przystanku w lesie.
Już podjeżdżając, przez okno nie mogłam uwierzyć w to co widzę... na przystanku, wieczorem, w deszczu, na betonie porzucono 2 maleńkie koteczki!!!! Pierwsza myśl- znowu trafia na mnie. Kotki tak piszczały, że było je słychać jeszcze będąc w aucie. Mokre, zmarznięte, skrzywdzone przez jakiegoś drania ale gdy tylko zobaczyły, że ktoś wysiada, biegły co sił na maleńkich łapkach, próbując wspinać się na człowieka. Nie ma sensu pisać- i cóż było robić? bo to oczywiste, temperatura spadała już w okolice zera, one mokre, głodne, w lesie...
wsadziłam pod kurtkę i do wozu:)
Jejkuuu jak one mruczały, wystarczyło lekko dotknąć. Jakie zwierzęta są niesamowite. Jak potrafią ufać.
Przywiozłam je do domu, zamykając w jadalni przed moją futrzasto-hrabioską rodzinką, która kolejnych ogonów do dzielenia się miłością nie toleruje.
Kocurki, bo to dwaj chłopcy byli, jadły i piły bardzo nieporadnie, jak to maluchy- wchodząc w jedzenie, ale głodne były potwornie. Drugiego dnia było już lepiej.:)))
Za to do zaimprowizowanej kuwety (b.duża podstawka pod kwiat) weszły od razu. Najpierw wąchały, próbowały jeść piasek, ale szybko pokumały do czego służy;) cudowne, grzeczne kociaki!
A potem na sofę spaaaać....
kociaki miały nieciekawe oczka, ale przy mojej futrzastej brygadzie kocia apteczka to coś normalnego w domu.
Były bardzo, ale to bardzo ufne i lgnęły do ludzi. Drugiego dnia wieczorem udało się znaleźć dla nich domek.
Obaj pojechali do rodzinki, w której na pewno będzie im dobrze. Na pożegnanie dostały wyprawkę i drapaczek, z którego moje hrabiostwo nie korzysta:)
i oby ten drań co je wyrzucił.... ech, szkoda słów
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak to dobrze, że znalazły domek... :) I że wcześniej trafiły na Ciebie!!!
OdpowiedzUsuńCzy możesz usunąć weryfikację obrazkową?... Bardzo utrudnia wprowadzanie komentarzy... Próbowałam już trzy razy...
usunięta! prawdę mówiąc nie wiem jak to się stało, że była włączona- sama tego nie lubie na innych blogach;) musiałam pewnie przez przypadek kliknąć, gmerając w ustawieniach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń