Postaram się, żeby ten dzień był dla rodzeństwa wyjątkowy:)
Dziesięć lat temu, 15 lutego...
Moja najukochańsza koteczka Zunia, tego dnia urodziła trzy cudne maluchy. Byłam przekonana, że urodzi w Walentynki, pilnowała mnie jak oka w głowie, prowadziła do sypialni i kartonika przygotowanego do porodu. Jednak tego dnia miałam ważny wyjazd i bardzo stresowałam się zostawiając ją sama w domu. Byłam w szoku po powrocie- Zunieczka czekała na mnie...
Dopiero gdy poczuła spokój i moje wsparcie, zaczęła rodzić. Zunia, jako kotka po przejściach (przygarnięta "spod śmietnika") nie miała już ani jednego ząbka,- robiłam więc za akuszerkę. Wszystkim maluchom przecinałam pępowinki :)
Pierwszy urodził się jasny burasek , taki lekko płowy. Był duży i silny. Otrzymał imię Maurycy.
Kiedy urósł był kotem ogromnym i pięknym. Niestety nie ma go już z nami.
Jako drugi pojawił się na świecie Maciuś. Troszkę mniejszy, "normalny" burasek.
Maciuś od początku był kotkiem niezwykle miłym, radosnym i przyjaznym wszystkim. To on zasłynął przyprowadzaniem do kuchni obcych, głodnych kotów. Siadał obok i pilnował żeby się najadły. Taka dobra duszyczka z niego.
Szczególnie ze względu na Maćka cieszę się z tych urodzin. Gdy zdiagnozowano u niego pnn, miał nie dożyć Bożego Narodzenia. Święta minęły a ja tak bardzo chciałam by żył choć 10 lat!!! Wiem, że następnych urodzin nie będzie, ale póki co Maciejka ma się nie najgorzej!
Jako ostatnia urodziła się bura kruszynka- Matylda.
mikroskopijna w porównaniu do Maurycego.Do dziś pozostała koteczką maleńką, taka drobinka.
Matylda jest kotkiem opóźnionym w rozwoju. Nie umiała się bawić z braćmi, patrzyła na ich zabawę, jakby nic z tego nie rozumiała, a gdy zaskoczyła- chłopaki już kończyli i szli spać. Nazywam ją kotem autystycznym. Nie patrz na mnie, nie odzywaj się do mnie, nie dotykaj. To cała Matusia.
Choć ostatni rok to wielka zmiana, ale tylko w stosunku do mnie. Zdarzają się chwile, że sama trąca noskiem i dopomina się czułości, bywa że wejdzie pod kołdrę gdy śpię :) ale to wciąż wyjątki.
Od kilku lat Matusię dręczy alergia. Jest uczulona na pyłki i już wkrótce znowu zaczniemy jeżdżenie na zastrzyk. Tak co roku od lutego/marca do sierpnia/września.
♥ kocham te moje bure szczęścia ♥
P.S. a teraz kilka słów o tym dlaczego znowu mamy pod górkę.
Miszka zaczął znowu sikać na kanapę, fotel... Wczoraj zauważyłam że sika mniej niż zwykle, ewidentnie coś się dzieje :( jako kot z cukrzycą i to nieopanowaną, z cukrem w moczu od roku, jest wyjątkowo narażony na infekcje. Strasznie się tym zdenerwowałam. W dodatku nie chce ze mną współpracować, czyt. sikać rano, żeby złapać mocz i zdążyć ze świeżym do laboratorium, musimy zrobić posiew... konieczny jest antybiotyk... na razie podałam mu pól tabl. furaginy, bo akurat to było w domu... Ech... zawsze coś...
Piękny post i cudne zdjęcia. Nie ma nic gorszego jak choroba naszych milusińskich ale najważniejsza jest miłość jaką mają i opieka. Zdrówka i dużo całusków dla kociaków. Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńBardzo ładna rodzinka, życzę dużo zdrowia wszystkim buraskom :))
OdpowiedzUsuńŻal jak chorują nasze Szczęścia. Oby stan Miszki się poprawił, tego życzę.
OdpowiedzUsuńWspaniały urodzinowy post :)
Kochane M&M's ♥ Wraz z Balbinką przesyłamy serdeczne życzenia ^^
OdpowiedzUsuńPięknie o nich napisałaś :)
♥ dziękujemy bardzo ♥
OdpowiedzUsuń