Obserwatorzy

czwartek, 28 listopada 2013

Maciuś zachorował :(

Niestety jak jest spokojnie to zazwyczaj nie na długo... przedwczoraj w nocy Maciek zaczął dziwnie charczeć, chrząkać, jakby miał coś w gardle. Przeraziłam się, że może podjadł rybkę od "wyłącznie rybożernego" Miszy. Choć zawsze starannie usuwam ości z filetów, to jednak wciąż boję sie, że jakaś może umknąć mojej uwadze. Bałam się, że to ość utknęła w jego gardle. Noc nie przespana, czuwanie do rana. Wczoraj wet i szok. Ości nie ma, za to głęboko w gardle nadżerka (nie pamiętam jakiego słowa użyła lekarka), co wg niej wskazuje na chorobę nerek. Badania potwierdziły diagnozę :( Maciuś dostał antybiotyk, po powrocie do domu obserwacja- czy je, pije i siusia. Jadł! Apetyt miał ogromny. Siusiał! Ponieważ nie robi tego do kuwety, tylko w ogrodzie, miał towarzystwo z latarką, aby było pewne. Niestety nie pił:( picie omija, odwraca głowę... całą noc spał znowu obok mojej głowy na poduszce. Dziś ponownie wizyta w klinice. Ponowne badania. I wyniki, które nie chcą być lepsze :((( Ma zostać na leczeniu szpitalnym. Na razie jeszcze jedna próba- jutro antybiotyk strzykawką do pyszczka ( nigdy tego nie robiłam???? jak mu podać, żeby nie wypluł ani nie zakrztusił się????) W sobotę powrót do kliniki na badania. Jeśli nie będzie poprawy, chcą go zatrzymać! A mnie się płakać chce!!!! Już przerabiałam to z Zunią, nie chcę go zostawiać w jakiejś klatce. Moje zwierzaki są strachliwe, jak on zniesie taką rozłąkę i stres!!! Dzis mu dolewam wodę do karmy, żeby choć trochę dostał płynów. Jestem oszołomiona diagnozą. Skąd? jak? kiedy? od czego to? Bronię się przed szpitalem, również z powodów finansowych. Wczorajsza wizyta 300zł. Dziś prawie 100. Każdy dzień pobytu "w klatce" 50 zł. Tylko pobyt. Do tego badania, leki, kroplówki. Wiem, że jak będzie trzeba to pieniądze nie są ważne. muszą się znaleźć. Tylko tak bardzo chciałabym mu oszczędzić tego zamknięcia... Trzymajcie kciuki za Maciusia, plissss!!!

4 komentarze:

  1. Czy on nie dostał kroplówki? Dlaczego ma zostać? Dopiero co przeszliśmy taką historię z naszym kotem i codziennie jeździliśmy na kroplówki. To trwa 15 minut, po co ma cały dzień siedzieć w klatce? Nie dziwię ci się, że jesteś zrozpaczona... Współczuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Choroba naszych milusińskich to nie tylko wielki stres dla właścieciela ale i duze koszty.Zawsze sie zastanawiam dlaczego takie duze koszty trzeba ponosić.Zdrówka życze Maćkowi i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. dziękuję Wam za cieple słowa. z Zunią też musiałam jeździć na kroplówki, ale Zunieczka była w o wiele gorszym stanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. I tak się zastanawiam, czy te naciski żeby został na leczeniu, były wyłącznie dla jego dobra? Czy może jednak dla kaski?

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że zostawiasz swój ślad na moim blogu! Dziękuję za każdy komentarz :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...