Obserwatorzy

piątek, 18 października 2013

ręce opadają!

O głupocie ludzkiej wielu z nas moze powiedzieć dużo i życie pokazuje że niewiele to daje :(
Jako, że pogoda i choroba znowu mnie uziemiły, długo nie wychylałam nosa z domu. Dzis przypadkiem usłyszałam o kolejnym psie wyrzuconym z samochodu. Nie mam siły. Aż kląć mi się chce. Tyle osób go widziało, tyle codziennie go mijało i każdy ogranicza sie do stwierdzenia, że znowu ewidentnie wyrzucony. Pies ponoć 4 dni siedział na skrzyzowaniu i czekał aż "pan" po niego wróci.... noż w kieszeni się otwiera normalnie!!!! Ludzie sobie opowiadają... ludzie widzieli... ludzie wiedzą... a przecież LUDZIE powinni zareagować, pomóc!!! Czy LUDZIOM obce jest słowo empatia? Jak mozna ominąć takie zwierzę, wrócić do ciepłego domu, z pełnym brzuchem iść spać? Psa już nie ma. Może zrozumiał? Może poszedł szukać swego "pana"? A może znalazł się ktoś kto ma serce? Po cichu na to liczę... W taki sposób trafił do mnie Bobuś, też wyrzucony. Kocha mnie nad życie. Codziennie mi to okazuje. Rok temu znalazłam 2 maleńkie kociaczki wyrzucone na parkingu przy lesie.... A podobno CZŁOWIEK to brzmi dumnie. Ręce mi opadają! I nawet niebo dziś dostosowało się do nastroju i płacze...

4 komentarze:

  1. niestety ludzie tacy właśnie są , spokojnie sobie idą dalej,
    a co ich to obchodzi...
    Też mi ręce czasami opadają...

    OdpowiedzUsuń
  2. witaj, kochana amiszo, w wakacje byłam prawie, że świadkiem podobnego zdarzenia.... zobaczyłam przy obwodnicy psiaczka (mieszany wilczurek) w kagańcu, leżał przy samej jezdni wtulony nosem w łapy...czekał....
    pewna kobieta, która próbowała się do niego zbliżyć (bałysmy się podejść, bo był spłoszony, a tam jest bardzo ruchliwa jezdnia) powiedziała mi, że ktoś go wyrzucił z auta....
    zadzwoniłam do starzy miejskiej, potem po schronisko... czekaliśmy, az przyjadą (nie spieszyli się, około godziny stałam tam w lęku, wpatrując się w tego psiaczka), w koncu pewien chłopak chciał się do niego zbliżyć, złapał go nawet, ale spłoszony (trząsł się cały) wyrwał się uciekł...
    Nie znam jego dalszego losu, ale płakać mi się chciało przez kilka dni i nadal czasem myślę: jak można?! jak?! nie mieści mi się to w głowie...
    tłumaczę sobie tylko, że piesio znalazł na pewno nowego dobrego pana.. mam nadzieję! :<
    pozdrawiam Cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  3. a dzieci na to wszystko patrzą i uczą sie od dorosłych...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ludzi bywają straszni i okrutni.. :(

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że zostawiasz swój ślad na moim blogu! Dziękuję za każdy komentarz :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...