Jakiś czas temu wpadła mi w oko chusta Gail, a kilka dni temu zdecydowałam się spróbować swoich sił. Nie było łatwo, oj nie było... Nigdy dotąd nie robiłam chust na drutach. Wzór był dla mnie czarna magią (co dziś wydaje mi się śmieszne). Musiałam go tylko przerobić troszkę "po swojemu" tak by moja wiecznie bujająca w obłokach głowa zaczęła kumać o co chodzi w tymi 3 częściami wzoru;)
Na chustę o szerokości prawie 2m w ramionach zużyłam motek włóczki Himalaya Kasmir- 25zł, 100g-550m. Uważam że to bardzo tanio, a włóczka jest przemiła w dotyku! Gdybym miała grubsze druty, chusta byłaby jeszcze większa:D
baaardzo mi się spodobało to dzierganie;) już zamówione dwa kolory moheru i grubsze druty... produkcja ruszy;)
to świetna terapia na moje skołatane nerwy, nie jest tajemnicą, że ten rok jest kiepski, przyniósł wiele nerwów, strachu i złych wydarzeń. Liczenie oczek i skupienie nad robótką odwraca myśli, nie pozwala rozpamiętywać... No i sił nie wymaga, a z tym u mnie kiepsko- ostatni "normalny" obiad zjadałam w ....lipcu:( od tego czasu sporadycznie uda mi się coś przełknąć, znowu strasznie schudłam... ale dość narzekania!)
pozdrawiam!