Stało się. Sprawy spadkowe załatwione. Dziwnie poczułam się po podpisaniu dokumentów. Jakbyśmy postawili kropkę nad "i".Nie ma rodziny... Nie ma już mieszkania rodziców. Jak ktoś to powiedział, próbując mnie rozweselić- teraz jesteś dziedziczką. Boże drogi i co mi po tym majątku? Ile dałabym by widzieć na ich ulubionych fotelach nadal Mamę i Tatę... Ile dałabym by móc z Nimi rozmawiać, czuć ich zapach, slyszeć śmiech...
Jakie życie jest krótkie i kruche. Powinnam dziękować Bogu, że żadne z Nich nie cierpiało, nie umierało w mękach... a mimo to mam żal, że dane było im żyć tak krótko. Że oboje umarli ot tak- jakby po prostu zgasła świeczka...
Zachowuję w kuferku wspomnień, niektóre, szczególne rzeczy, które mi Ich przypominają. Okulary Taty, które pękły Mu podczas gdy remontował mi moje pierwsze mieszkanie. Chusteczkę haftowaną przez Mamę, flakonik jej perfum... Pamiątki tak ważne dla mnie. I przychodzi myśl- a co będzie po mnie? Nikomu nie będzie zależało na osobistych pamiątkach.
I powiem wam, że od dziecka jestem dziedzicznie obciążoną kociarą. A teraz po raz pierwszy w życiu aż tak boję sie przyszlości, że wolałabym nie mieć żadnego zwierzaka. To smutne, bo bardzo je kocham... ale potwornie boję się o ich przyszłość, gdyby nagle i mnie coś się stało. Nie ma dnia, żebym o tym nie myślała.
Nie ma dnia, żebym nie myslała o smierci, przyszłości, o samotności...
I nie ma dnia, żebym sie nie bała.
Obserwatorzy
niedziela, 28 kwietnia 2013
czwartek, 25 kwietnia 2013
urzędowe potyczki
Jutro sprawa o nabycie spadku. Zupełnie nie wiem jak sobie poradzić później z rozliczeniem tego w US, brrrrr... Po mamie dziedziczenie zwolnione od podatku, ale "kwit" trzeba wypełnić, podać wartość majątku itp. Jak mam się do tego zabrać? Zresztą to pół biedy. Tata zmarł w 2000 r. i dopiero teraz jego część też przejdzie na mnie, a wtedy płaciło się podatek od spadku. No i jak mam wycenić wartość np. mieszkania w 2000 roku? Skąd mam to wiedzieć? Cztery strony do wypełnienia! Na pomoc urzędnika US to już nie liczę, po ostatnich urzędowych potyczkach.
Otóż, potrzebne były akty zgonów i urodzenia. Co sie okazało? Ponad 30 lat w księgach figurowałam jako Alicja!!! Jak to mozliwe? Wydawali dowody osobiste, akty urodzenia na moje "prawdziwe" imię- nawet ten pierwszy zaraz po urodzeniu, aż tu nagle KTOŚ zauważył, że w księdze jestem zarejestrowana jako Alicja :) Było trochę zamieszania, w końcu dostałam urzędowe pismo, że uznają to jako błąd urzędnika przy rejestracji noworodka i zmieniają wpis na imię używane dotąd!
Druga sprawa w tym samym urzędzie- akt zgonu Taty, po smierci wystawiony dobrze. Teraz do spraw majątkowych, zupełnie inna miejscowośc zamieszkania. No to sruuu... z powrotem 100 km do p. biurwy.
Pani zdegustowana, bo musiała oderwać się od biureczka i lecieć wyjaśniać sprawę. Jakiż powód błędu tym razem? W 2000 r. akty pisali na maszynie wprost z ksiąg. Teraz mają komputery i zaczynaja się schody... wystarczy, że ktoś źle coś wklepał a potem juz drukarka leeeeciiiiii. A przecież miało być prościej, łatwiej, szybciej.
I jeszcze zarząd cmentarza.Komunalnego. Pojechałam zgłosić stawianie pomnika Rodzicom. Pani łypnęła okiem na imię Taty i wypisuje papierek... cos tam/ coś tam/ nr grobu 122. cos mnie tchnęło bo zapamiętałam numer z tabliczki u Mamy. Otóż 122 to grób mojej babci, do której była włożona urna z prochami Taty. po smierci Mamy, była ekshumacja i teraz w 122 jest tylko Babcia. Ekshumacja oczywiście z pieczątkami, zgodą zarzadcy cmentarza! W ubiegłym roku, jak tylko zaczał sie sezon wyznaczony przez Sanepid. Do dzis mają bajzel, bo przecież tak trudno coś zmienić w komputerze. Po co? Zresztą nawet po mojej uwadze, że jest juz inaczej, pani tylko machnęła ręką- eee i tak sami musicie pokazać kamieniarzowi gdzie ma postawić pomnik...Mam wrażenie, że te panie nauczyły się tylko wciakać kilka klawiszy, potrzebnych do codziennej pracy, ale Boże broń, gdy trzeba czegoś więcej. A może od takich zmian, czyli już "zadań specjalnych" jest informatyk, bo przecież to OKROPNIE trudne zadanie.
Otóż, potrzebne były akty zgonów i urodzenia. Co sie okazało? Ponad 30 lat w księgach figurowałam jako Alicja!!! Jak to mozliwe? Wydawali dowody osobiste, akty urodzenia na moje "prawdziwe" imię- nawet ten pierwszy zaraz po urodzeniu, aż tu nagle KTOŚ zauważył, że w księdze jestem zarejestrowana jako Alicja :) Było trochę zamieszania, w końcu dostałam urzędowe pismo, że uznają to jako błąd urzędnika przy rejestracji noworodka i zmieniają wpis na imię używane dotąd!
Druga sprawa w tym samym urzędzie- akt zgonu Taty, po smierci wystawiony dobrze. Teraz do spraw majątkowych, zupełnie inna miejscowośc zamieszkania. No to sruuu... z powrotem 100 km do p. biurwy.
Pani zdegustowana, bo musiała oderwać się od biureczka i lecieć wyjaśniać sprawę. Jakiż powód błędu tym razem? W 2000 r. akty pisali na maszynie wprost z ksiąg. Teraz mają komputery i zaczynaja się schody... wystarczy, że ktoś źle coś wklepał a potem juz drukarka leeeeciiiiii. A przecież miało być prościej, łatwiej, szybciej.
I jeszcze zarząd cmentarza.Komunalnego. Pojechałam zgłosić stawianie pomnika Rodzicom. Pani łypnęła okiem na imię Taty i wypisuje papierek... cos tam/ coś tam/ nr grobu 122. cos mnie tchnęło bo zapamiętałam numer z tabliczki u Mamy. Otóż 122 to grób mojej babci, do której była włożona urna z prochami Taty. po smierci Mamy, była ekshumacja i teraz w 122 jest tylko Babcia. Ekshumacja oczywiście z pieczątkami, zgodą zarzadcy cmentarza! W ubiegłym roku, jak tylko zaczał sie sezon wyznaczony przez Sanepid. Do dzis mają bajzel, bo przecież tak trudno coś zmienić w komputerze. Po co? Zresztą nawet po mojej uwadze, że jest juz inaczej, pani tylko machnęła ręką- eee i tak sami musicie pokazać kamieniarzowi gdzie ma postawić pomnik...Mam wrażenie, że te panie nauczyły się tylko wciakać kilka klawiszy, potrzebnych do codziennej pracy, ale Boże broń, gdy trzeba czegoś więcej. A może od takich zmian, czyli już "zadań specjalnych" jest informatyk, bo przecież to OKROPNIE trudne zadanie.
piątek, 12 kwietnia 2013
konkurs kwiecień 2013
W Klubie kota Jasna 8 kolejny koci konkurs. Tym razem pt. "Przyjaźń miedzy kotami"
Zgłosiłam fotkę moich burasków, leniwie spedzających letni wieczór. Dlaczego akurat ta fotka? Spośród wielu zdjęć kotów śpiących, przytulonych, bawiących się razem, wybrałam własnie tę ponieważ jest inna a jednak świadczy o kociej przyjaźni:) taki potrójny koci relaks :)))
na zdjęciu od przodu- Maciuś, Zunia i Matylda wcisnięta za nimi, bo murek trochę "przykrótki" :)
miłego dnia!
Amisza
EDIT!
Niestety moje buraski wypadły z konkursu:(((
a wszystko przez Miszę, który kiedyś zajął trzecie miejsce w konkursie.
Nie doczytałam, że kolejny raz nie mogę startować...
szkoda...ale info zostawiam i zachęcam do głosowania już 22.04
jest dużo słodkich kociaków, które czekają na głosy!
EDIT!
Niestety moje buraski wypadły z konkursu:(((
a wszystko przez Miszę, który kiedyś zajął trzecie miejsce w konkursie.
Nie doczytałam, że kolejny raz nie mogę startować...
szkoda...ale info zostawiam i zachęcam do głosowania już 22.04
jest dużo słodkich kociaków, które czekają na głosy!
Subskrybuj:
Posty (Atom)