Obserwatorzy
środa, 29 stycznia 2020
wtorek, 21 stycznia 2020
niespodziewany powrót
Dzień dobry,
jak zacząć po tylu latach przerwy? Jeśli zdarza się, że ktokolwiek tu jeszcze czasem zajrzy, mówię mu 'przepraszam'.
Wydaje mi się, że w dobie Facebooka, Twittera i Instagrama, blogi straciły na atrakcyjności, i mnie
w pewnym momencie odechciało się dzielić swoimi sprawami oraz śledzić inne blogi. Prawdę mówiąc coraz częściej zaglądamy do internetu tak na szybko, ze smartfona a blog jest wymagający...
Coś jednak we mnie drgnęło, niedawno poruszyło mnie do głębi. Zajrzałam tu, żeby powspominać co się zmieniło od września 2016 roku i zrobiło mi się przykro, że tyle wspomnień i emocji mi umknęło.
Po latach wiele sytuacji zapominamy, a wchodząc tu na nowo mogłam je przeżyć. Bardzo chciałabym
uzupełnić wiele wpisów, wiele radości i smutków, ale nie jestem w stanie napisać o wszystkim co przeżyłam przez te lata nieobecności. Są jednak sytuacje i przeżycia, które zostawiają w nas tak wiele emocji, że trudno o nich nie wspomnieć. Chciałabym tu zostawić ślad po nich, nawet jeśli już nikt na mojego bloga nie zagląda. Chciałabym za x lat móc przeczytać i powspominać jakie emocje mi towarzyszyły ...
Od ostatniego wpisu powstało wiele nowych udziergów: chusty, czapki, szale, poduszki i inne rzeczy.
Mam nadzieję, że znajdę w sobie chęci i kiedyś o nich napiszę...
a teraz kilka słów o tym co niesamowicie zapadło mi w sercu
Matusia zachorowała na raka sutka, podobnie jak jej mama i jej starsza siostra. Była operowana i wszystko wydawało się być na dobrej drodze. Niestety po roku pojawił się nowy guz. Kolejna operacja w czerwcu 2018, usunięcie drugiej listwy mlecznej i kilka miesięcy darowanego życia. Była bardzo dzielna! Moja malutka i taka kochana. Bardzo się do siebie zbliżyłyśmy w tej chorobie.
Całe dnie byłyśmy razem, wciąż obok siebie. Niestety nagle koło północy nastąpiło pogorszenie i maleńka, z pomocą pobliskiego weterynarza, odeszła za TM. Ból przeogromny :(
został ze mną już tylko jeden kotek, mój ukochany, moje oczko w głowie, czarny Misza
pod koniec listopada 2019 r. nagle zaczął się dziwnie zachowywać, wyjadał piasek z kuwety, chował się w zakamarki. O Miszy i jego chorobie można znaleźć wpisy na blogu *TU* oraz *TU* . Od 6 lat choruje na cukrzycę. Od sześciu lat nie rozstajemy się, kotek musi dostawać zastrzyki z insuliny, więc właściwie nie opuszczam domu, by się nim opiekować. Aż tu nagle taki cios, wizyta na cito u weterynarza i straszne słowa- Miszka ma nowotwór okrężnicy i mocną anemię :((
Liczyłam na pomyłkę.
Liczyłam na cud.
Niestety moje słoneczko, mój promyk szczęścia powoli odchodzi... gaśnie i wkrótce dołączy do reszty moich małych futrzastych aniołków :(((
pęka mi serce z bólu...
jak zacząć po tylu latach przerwy? Jeśli zdarza się, że ktokolwiek tu jeszcze czasem zajrzy, mówię mu 'przepraszam'.
Wydaje mi się, że w dobie Facebooka, Twittera i Instagrama, blogi straciły na atrakcyjności, i mnie
w pewnym momencie odechciało się dzielić swoimi sprawami oraz śledzić inne blogi. Prawdę mówiąc coraz częściej zaglądamy do internetu tak na szybko, ze smartfona a blog jest wymagający...
Coś jednak we mnie drgnęło, niedawno poruszyło mnie do głębi. Zajrzałam tu, żeby powspominać co się zmieniło od września 2016 roku i zrobiło mi się przykro, że tyle wspomnień i emocji mi umknęło.
Po latach wiele sytuacji zapominamy, a wchodząc tu na nowo mogłam je przeżyć. Bardzo chciałabym
uzupełnić wiele wpisów, wiele radości i smutków, ale nie jestem w stanie napisać o wszystkim co przeżyłam przez te lata nieobecności. Są jednak sytuacje i przeżycia, które zostawiają w nas tak wiele emocji, że trudno o nich nie wspomnieć. Chciałabym tu zostawić ślad po nich, nawet jeśli już nikt na mojego bloga nie zagląda. Chciałabym za x lat móc przeczytać i powspominać jakie emocje mi towarzyszyły ...
Od ostatniego wpisu powstało wiele nowych udziergów: chusty, czapki, szale, poduszki i inne rzeczy.
Mam nadzieję, że znajdę w sobie chęci i kiedyś o nich napiszę...
a teraz kilka słów o tym co niesamowicie zapadło mi w sercu
♥ ♥ ♥ MATYLDA ♥ ♥ ♥
Matusia odeszła 8. 11. 2018 roku
po śmierci Maćka i Kuby, pozostały mi już tylko dwa kotki - Matylda i jej synek Misza.Matusia zachorowała na raka sutka, podobnie jak jej mama i jej starsza siostra. Była operowana i wszystko wydawało się być na dobrej drodze. Niestety po roku pojawił się nowy guz. Kolejna operacja w czerwcu 2018, usunięcie drugiej listwy mlecznej i kilka miesięcy darowanego życia. Była bardzo dzielna! Moja malutka i taka kochana. Bardzo się do siebie zbliżyłyśmy w tej chorobie.
Całe dnie byłyśmy razem, wciąż obok siebie. Niestety nagle koło północy nastąpiło pogorszenie i maleńka, z pomocą pobliskiego weterynarza, odeszła za TM. Ból przeogromny :(
został ze mną już tylko jeden kotek, mój ukochany, moje oczko w głowie, czarny Misza
pod koniec listopada 2019 r. nagle zaczął się dziwnie zachowywać, wyjadał piasek z kuwety, chował się w zakamarki. O Miszy i jego chorobie można znaleźć wpisy na blogu *TU* oraz *TU* . Od 6 lat choruje na cukrzycę. Od sześciu lat nie rozstajemy się, kotek musi dostawać zastrzyki z insuliny, więc właściwie nie opuszczam domu, by się nim opiekować. Aż tu nagle taki cios, wizyta na cito u weterynarza i straszne słowa- Miszka ma nowotwór okrężnicy i mocną anemię :((
Liczyłam na pomyłkę.
Liczyłam na cud.
Niestety moje słoneczko, mój promyk szczęścia powoli odchodzi... gaśnie i wkrótce dołączy do reszty moich małych futrzastych aniołków :(((
pęka mi serce z bólu...
czwartek, 22 września 2016
kolejna Dianna
Jeszcze jedna chusta Dianna, włóczka Nako Arya Ebruli. Uwielbiam ten wzór :)
pozdrawiam!
poniedziałek, 19 września 2016
aaa... kotki dwa :)
ciąg dalszy szycia... jakoś tak przyjemniej szyje mi się sukienki i spódniczki niż spodnie ;)
tym razem to nie króliki lecz dwie koteczki- fioletowa pojechała w prezencie na drugi koniec Polski a niebieska zamieszkała u mnie :)
tym razem to nie króliki lecz dwie koteczki- fioletowa pojechała w prezencie na drugi koniec Polski a niebieska zamieszkała u mnie :)
pozdrawiam !
czwartek, 15 września 2016
melancholia, króliki i Cyber Marian na poprawę humoru
Obiecałam ostatnio, że się poprawię, będę systematyczna itp. bla bla bla... ale cóż poradzę na swoje lenistwo? Wciąż trudno mi się zmobilizować. Pewnie również z tego powodu, że mój komputer na co dzień schowany jest głęboko w szafie, przez pomysłowe koty, które potrafią zasikać wszystko :/ kiedy mam go wyciągać, podłączać to najczęściej kończy się na dobrych chęciach i stwierdzeniu- eh, może jutro...
Po chwilowym zauroczeniu Facebookiem, do którego łatwiej dostać mi się z telefonu, poczułam niechęć do takich miejsc. Czy tylko ja mam wrażenie, że zewsząd rozpełzł się ogrom hejtu i chamstwa? Nie, nie dotknęło mnie to osobiście, jednak czytając komentarze na Fb, zaglądając na różne grupy - włos na głowie się jeży. Ktoś nakarmi kota Whiskasem- bach po głowie, zgnoić go! Ktoś sprzeda swoją robótkę taniej niż inni- bach, zgnoić go! Przykłady można by mnożyć, któż się z tym nie spotkał. Ja osobiście czuję niesmak - może to dobry znak, a może po prostu starzeję się? :)
Pospacerowałam też po blogach... ileż z nich już zlikwidowano, ilu blogerów zrobiło długie przerwy, wszystko się zmienia...
Jednak, żeby nie jęczeć i nie narzekać- jest coś co ostatnio wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Cyber Marian! Kto jeszcze nie poznał, koniecznie musi. Inteligentny, kulturalny, pełen humoru rodem z filmów Barei :) Zajrzyjcie koniecznie na Jego kanał KLIK. A dla wszystkich kociarzy TUTAJ jest mega filmik " I kot to mówi", popatrzcie sami- jak się nie uśmiechnąć?
Na koniec kilka drobiazgów, które wyszły spod moich wciąż nadaktywnych rąk. Tym razem nie dziergałam lecz szyłam :)
Pozdrawiam serdecznie. Do miłego, może tym razem, szybszego spotkania?
czwartek, 19 maja 2016
sobota, 9 kwietnia 2016
Subskrybuj:
Posty (Atom)