Obserwatorzy

wtorek, 25 listopada 2014

musi się udać!!!!

musi się udać, musi się udać, musi się udać!!!! 
powtarzajcie to ze mną!!! 
Trzymajcie kciuki, zaciskajcie palce! Proście o pomoc św. Franciszka i każdego kto może nam pomóc!!! podjęłam bardzo trudną decyzję. 
Dziś po godz. 14 Maciuś poddany zostanie transfuzji.
 Da nam to jakieś 4-5 tygodni lepszych wyników i poprawy zdrowia. Czas, który pozwoli jeszcze na jakiekolwiek działanie i próby, np. z Erytropoetyną.
Dziś najważniejsze, żeby Maciulek przeżył ten zabieg. Żeby stres go nie wymęczył! Proszę każdego kto to przeczyta - pomóżcie, jak tylko możecie- dobrymi myślami, kciukami, modlitwą...
Bądźmy razem przy Maciusiu!!!  
musi się udać... musi się udać... musi się udać...
EDIT:

Maciuleczek już w domku :)
biega, skacze, szaleje, krzyczy o jedzenie, ma takie radosne oczy!!!
jak miło widzieć go takim jak przed chorobą :)
transfuzję zniósł wg wetki dzielnie, choć pewnie nie chciałby tego więcej
morfologia się poprawiła, w poniedziałek jedziemy do kontroli i jeśli nie będzie gorzej to stawiamy wszystko na jedną kartę- będą usuwane te paskudne, bolące zębiska, żeby Maciuś mógł w końcu normalnie jeść
znowu będę prosić o kciuki, bo to nadal ryzykowny zabieg przy jego wynikach
a później?
później czeka nas kuracja Erytropoetyną, płukanie, by odciążyć nerki , to wszystko oczywiście w zależności od jego samopoczucia i wyników
ZA DZIŚ WSZYSTKIM Z SERCA OGROMNIE DZIĘKUJEMY !!!
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Amisza & Maciuś



poniedziałek, 24 listopada 2014

Candy rocznicowo-noworoczne! Chusta do wygrania!

Dzień dobry!
  zgodnie z obietnicą zapraszam dzisiaj na moje rocznicowo- noworoczne Candy :D
Rocznicowe, ponieważ w tym roku minęło 5 lat istnienia bloga, a noworoczne, gdyż wtedy poznamy zwycięzcę :)
nowej właścicielki szuka duża, szafirowa chusta zrobiona na szydełku plus kolorowa buteleczka decoupage.
chustę można zobaczyć na zdjęciach i poczytać o niej w tym poście   **CHUSTA** 
zabawa trwa do 30 grudnia. 

co trzeba zrobić by wziąć udział w losowaniu?

http://i617.photobucket.com/albums/tt253/amisza/CandyuAmiszy_zps86ee954d.jpg 

1. Zostaw komentarz pod tym postem, tym samym wyrazisz chęć udziału w zabawie

2. Zamieść na swoim blogu , na pasku bocznym zdjęcie zamieszczone wyżej, z linkiem do mojego bloga i informacją o moim Candy

lub lewoklik na zdjęciu powyżej otworzy je do zapisania

3. Dołącz do obserwatorów mojego bloga

4. Osoby bez bloga mogą dołączyć do zabawy zostawiając swój mail w komentarzu

na chętnych czekam do 30 grudnia!
następnego dnia wylosowany zostanie zwycięzca 
 (paczkę wyślę na terenie Europy)

♥♥♥ZAPRASZAM DO ZABAWY ♥♥♥





niedziela, 23 listopada 2014

chusta na szydełku + wzór

Witam każdego kto tu zajrzy :)

Dziś polecam wszystkim wykonanie  własnej chusty na szydełku. Chusta jest niezwykle łatwa , robi się ją szybko i przyjemnie. Pierwszą z tego wzoru zrobiłam wiele lat temu. Mam ją do dziś. Jest w kolorze brudnego różu i wykończona została frędzlami.
Tu zdjęcia sprzed lat- jeszcze z Magnuskiem i Kubunią, które są już za TM oraz młodym, szczuplutkim Miszką:)


Od kilku dni leżę w łóżku, pokonana przez infekcję i gorączkę, i tak oto z nudów wydziergałam kolejną chustę ze wzorem margaretkowym :)
tym razem jest to duża chusta w kolorze (w mojej opinii) szafirowym, choć zdjęcia z lampą bardziej wskazują na kolor chabrowy :D
zrobiłam ją z dwóch motków takiej włóczki
wzór margaretkowy zna każdy, jest niezwykle prosty i bardzo popularny
dla chętnych zamieszczam schemat, z naniesionymi przeze mnie poprawkami

a tutaj prezentuję chustę :) ta wersja nie ma frędzli, wykończona została ząbkami, jest gotowa, ale jeszcze nie zblokowana ani wyprasowana, jak tylko wyzdrowieję zrobię to i pokażę fotkę jak wygląda w całej okazałości :D


mam nadzieję, że komuś się spodoba moja praca:)
a teraz uwaga.... niespodzianka!
ponieważ w tym roku minęło 5 lat istnienia mojego bloga (wiem, wiem już jakiś czas temu, ale życie płata mi figle) wkrótce ta chusta będzie do wygrania w Candy!!! 
Jeśli komukolwiek się spodoba- zapraszam na bloga. Następny post wszystko wyjaśni!
do zobaczenia wkrótce :)

wtorek, 18 listopada 2014

Maciuś - jest źle

Nie wiem już co mam robić..
Byliśmy wczoraj z Maciusiem na kontroli. Wyniki mocno się pogorszyły, do tego anemia i ten okropny ząb :(((
Nie ma szans by podać mu narkozę, mogą to zrobić jeśli będę się upierać, ale ostrzegają przed konsekwencjami, przed tym że Maciuś może z tego nie wyjść. Pat!!! Oczywiście nie zgodziłam się. Nie wiem co dalej? Zrobiliśmy badania, również żelazo i jonogram. Czekamy na ostatnie wyniki. Powinny być dzisiaj. Co mogę zrobić? Mam takie okropne uczucie przegranej, beznadziei, krzywdy i żalu.
Maciuś, choć w samochodzie był wyjątkowo cichutki, w klinice strasznie się trząsł. Nie płakał. Nie skarżył się. Sam wszedł do koszyczka, szukając bezpiecznego miejsca. Serce mi pękało! Płakałam później za niego :(
Mam okropny mętlik w głowie:(
Ząb, który boli.
Nerki, które są tak fatalne, że nie można podać narkozy by usunąć ząb.
Anemia.
Po otrzymaniu wyników, wetka chce podawać EPO, jednak jakakolwiek poprawa może nastąpić dopiero  po kilku tygodniach (ok 3?) do tego czasu nie ma mowy o kroplówkach, by obniżyć mocznik. Nie ma mowy o usunięciu zęba. Czym mam go karmić? w tej chwili je już tylko najgorszej jakości ryby, takie co to po sparzeniu robi się z nich paćka. Nawet pierś z kurczaka rozbita tłuczkiem na miazgę zbyt podrażnia chory ząb.
Po ewentualnej poprawie po EPO, można by wdrożyć kroplówki, dopiero gdyby obniżyły parametry nerkowe, możemy pomyśleć o narkozie i usunięciu zęba. Plan długoterminowy. Tylko czy Maciuś to wytrzyma, czy przeżyje?
Widać w nim chęć życia. Krzyczy o jedzenie. Mruczy. Myje się. Łasi. Ale zdrowy nie jest i widać to po nim.
Nie ma więc na razie opcji- lepiej już nic nie robić, dać mu spokój.
Po południu miałam telefon z kliniki. Dziewczyny (wetki) wałkują temat Maćka z szefem i znaleźli wspólnie jeszcze jedno wyjście. Transfuzja krwi. Oznaczą mu grupę i jeśli będzie miał zgodną z grupą kota szefa to mogą to zrobić . Jeśli będzie inna, można zamówić/kupić krew z banku. Poprawiłoby to stan Maćka na jakieś 2-3 miesiące. Być może po tygodniu, dwóch można by podać narkozę i usunąć ząb. Później wdrożyć leczenie, o którym pisałam wcześniej.
Przyznam, że zareagowałam entuzjastycznie. Dziś jednak dopadły mnie jakieś czarne myśli.
Czy nie jest to zbyt radykalne? Jak to zniesie Maciuś? Przecież nie będzie pod narkozą! A jeśli umrze na zawał ze stresu? Czy późniejsze leczenie w ogóle coś da? Anemia może do wyleczenia, ale pnn przecież jest nieuleczalne...
Boże, jaką mam pustkę w głowie! Muszę podjąć decyzję, a nic nie wiem. Nie znam się! Muszę ufać w to co inni mi mówią a brak mi  bezgranicznego zaufania . To najlepsza klinika w okolicy. Przyjeżdżają tu ludzie z innych miast. Nie pójdę więc do innego weta, bo tylko tu jest najlepsze wyposażenie.
Przez chwilkę myślałam też o konsultacji u dr Neski w Warszawie. Musiałabym mieć jednak kogoś zaufanego, kto zamówiłby wizytę, poszedłby do niej z wynikami Maćka  i umiał potem powtórzyć jej zalecenia. Nie mam nikogo w Warszawie :(
Mam za to mega doła! Żeby tak ktoś inny mógł zdecydować... Żeby na chwilę być znowu dzieckiem i nie stawać przed takimi dylematami....
Jeszcze swoje trzy grosze dołożył Misza, który mimo zmiany insuliny poleciał z cukrami w kosmos! Zawiesił się i koniec!
Nie potrafię nikomu pomóc :(((
Co za beznadziejny, mokry, pochmurny dzień :(

dwa serca, dwa smutki...




sobota, 15 listopada 2014

trzy nowe butelki

Zupełnie jakbym nie miała co robić. Tyle zaległości, tyle spraw i problemów a ja uciekłam w dekupaże. Dziś jeszcze wtarłam porporinę w spękania, pozostaje polakierować. Zdjęcia fatalne jak pogoda za oknem. Wyszłam z butelkami do ogrodu ale i tam nie było ładnie. W spękaniach butelki czerwonej i zielonej jest kolor złoty, w tę z irysami wtarłam stary fioletowy cień do powiek. Niestety wszystkie na zdjęciach wyglądają jakby były czarne. Może kiedyś jeszcze zrobię lepsze zdjęcia.
Wczoraj zrobiłam też pierwszą w moim życiu bombkę, jednak zawieszona na świerku w ogrodzie, na wietrze zupełnie nie wyszła na zdjęciach.
Czekam na odrobinę słońca! I słońca życzę każdemu kto tu zagląda :)








piątek, 14 listopada 2014

Światowy Dzień Cukrzycy i mój słodki kotek

Dziś obchodzimy Światowy Dzień Cukrzycy. Jak podaje Wikipedia, jest to międzynarodowe święto, obchodzone corocznie 14 listopada, w rocznicę urodzin odkrywcy insuliny, Fredericka Bantinga, ustanowione przez Międzynarodową Federację Diabetologiczną w 1991 roku, w 70. rocznicę odkrycia hormonu(1921).
Powiem szczerze, że wcześniej nigdy nie myślałam o tej chorobie. Nie spotkałam w życiu ani jednego chorego człowieka. Nigdy nie myślałam o zagrożeniach, o sposobach leczenia itp. Temat ten po prostu nie istniał.
Do czasu!
Chyba to było na początku roku...
zauważyłam, że mój czarny kotuś, Miszka, bardzo dużo siusia. Siedział wciąż nad miską z wodą i pił, pił, pił... Dlaczego nie zastanowiło mnie to zwiększone pragnienie? nie wiem. W końcu upatrzył sobie fotel, na którym sypia pies i siusiał na niego. Siusiał w takich ilościach, że fotel przeciekł i trzeba było go wyrzucić.
Diagnoza u weterynarza była dla mnie szokiem! Dostałam insulinę, strzykawki, rozpiskę co, ile i kiedy. Niewiele z tego zrozumiałam. Byłam pewna, że z cukrzycą jest jak z nadciśnieniem. Wystarczy dobrać dawkę leku i jakoś to będzie. Nic bardziej mylnego.
Na dzień dobry, zaczęły się kłopoty z kotkiem. Wymioty, zataczanie się, chodził jakiś nieprzytomny - dziś sądzę, że zaliczyliśmy hipoglikemię, gdyż dawka początkowa insuliny była zbyt duża. Wtedy najadłam się strachu. Odstawiłam insulinę. Znalazłam forum dla kotów z cukrzycą. I kolejny raz wpadłam w osłupienie. Wszystkie informacje, które tam znalazłam były zupełnie odmienne od zaleceń weterynarza! Staje się wówczas na rozdrożu- komu ufać? Zaufałam doświadczeniu forumowych koleżanek, wyrzuciłam insulinę od weterynarza. Kupiłam inną, łagodniejszą. Wydawało się, że będzie dobrze. Niestety mój Miszka to kot o bardzo delikatnych uszkach i po miesiącach kłucia, badania cukru we krwi, uszka odmówiły.posłuszeństwa.
Kłucie sprawia mu ból. Nasze pomiary stały się rzadsze. A cukier niestety zaczął rosnąć :(
Jeszcze za radą z forum, zrobiliśmy porządek w paszczy , jeszcze miałam nadzieję że chore ząbki i stan zapalny były powodem wysokich cukrów... niestety jesteśmy już 1,5 tygodnia po zabiegu a cukier stanął na bardzo wysokim poziomie i nie ma na niego siły.
Mam poczucie, że przegrywam. Jako opiekun powinnam mu pomoc, a nie umiem. Mam poczucie odpowiedzialności za jego chorobę. Jeszcze rok temu mogłam temu zaradzić. Wystarczyło zadbać o dietę!
Ale ja nie wiedziałam nic o cukrzycy...

kiedy byłem mały...












kiedy byłem zdrowy...













































dziś jestem chory...



LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...